poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Nareszcie...

Nareszcie przyszła wiosna, właściwie to już 3.04 -w dzień moich urodzin -przyleciały bociany, ale dopiero dzisiaj jest naprawdę wiosennie. Jeszcze tydzień temu trawa na ogródku była bura -dzisiaj jest już zieloniutki dywanik. Wczoraj poszedłem do ogródka ... i nie mogłem się powstrzymać -złapałem za widły i okopałem strasznie zarośnięte poziomki. Namęczyłem się trochę przy wyrywaniu pędów dzikich jeżyn, które -nie wiadomo skąd -wyrosły mi właśnie na grządkach z poziomkami. Mój syn -Kuba, oczywiście zaraz zaczął mi "pomagać"... Zaraz potem musiałem po nim poprawić, ale liczy się jago dobra chęć... Wspaniałych mam chłopaków! Mikołaj też pomaga Kasi w pracach wynikających z jej działalności gospodarczej; w sobotę w ramach usługi oboje umyli 27 okien (zarobili 4 stówy). Tuszę sobie, że moje teraźniejsze poczynania wychowawcze są dobrej jakości  i wychowanie moich chłopców nie pozostawia zbyt wiele do życzenia. Myślę nawet o napisaniu artykułu o wychowaniu dzieci, przymierzam się do tego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz