Trzeba dalej żyć, mimo wszelkich przeciwności losu. Przedwczoraj bank odmówił mi "wakacji kredytowych"; wyprowadziło mnie to z równowagi do tego stopnia, że skopałem psa, ...tak -mojego psa.. Żona kazała mi "wypierdalać", a starszy syn spojrzał na mnie tak groźnie(!), że.... poszedłem się pakować... Ale chęć wyprowadzki zaraz mi przeszła, no bo gdzie -niby- miałbym się wyprowadzić(?). Wczoraj już te wzburzone emocje opadły na tyle, że żona pocałowała mnie przed wyjazdem na grupę AA. A dzisiaj usiadłem i napisałem następny wniosek do banku, i znowu jestem dobrej myśli.
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz