W ubiegłym tygodniu otrzymałem mail'em ofertę na pożyczkę. Akurat przydałoby mi się parę złotych, więc odpisałem. Otrzymałem na następny dzień wiadomość, że przyznano mi pożyczkę w wys. 300tys. zł, w załączeniu -treść umowy oraz żądanie scanu dokumentów osobistych, numeru konta w banku na które wpłynie pożyczka. W stopce umowy podany był adres firmy finansowej(w Nigerii), całość zatwierdzona przez notariusza z Lagos. Zadzwoniłem pod podane numery telefonu, a później -faxu -...automat odpowiedział mi, że nie ma takiego numeru. I tu zaczęło mi w głowie kiełkować straszne podejrzenie: WYŁUDZACZE!
Mając dane z dowodu i paszportu -na upartego- sam skomponowałbym jakieś dokumenty podszywjące i oczyścił konto(w pierwszym rzędzie), a następnie wziąłbym pożyczkę na moje nieszczęsne konto po to aby natychmiast -wyciągnąć... A ja musiałbym spłacać, spłacać, spłacać...
Facet podawał się za Manfreda Svatosa. Zadzwoniłem jeszcze na centralę międzynarodową i podałem numery tegoż -Svatosa; pani z centrali odpowiedziała mi, że numery w Nigerii są ośmiocyfrowe, a nie dziewięcio -jakie podawał wyłudzacz.
Gdybym nigdy nie pił nałogowo i nie naprawiał się przez (prawie) 20 lat -dałbym się nabrać...
A przytrafiło mi się to -być może -dlatego, że ostatnio "buszuję" po internecie w celu poszukiwania dodatkowego źródła dochodu. Trafiłem na kilku ludzi, którzy "sprzedają" w necie pliki, pakiety, wiadomości -motywujące. Owszem -trafia to do mnie, gdyż sam trzeźwiejąc -liznąłem nieco psychologii... Nie(!), -nie zarobiłem nic, ale spowodowało to, że musiałem nauczyć się zakładania własnej strony internetowej, jej obsługiwania i jeszcze paru drobniejszych "rzeczy" na komputerze. Wiem teraz co to -link, -tagi, anchortext, itp.
Wiem "z czym się je" -pozycjonowanie, blogowanie, i takie tam...
Muszę trochę odpuścić sobie jednak to siedzenie przy kompie, bo przez zimę "nabrałem" trochę sadełka -wskazane są mi dłuuuugie spacery!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz