Przystąpiłem do pisania artykułu o dorastaniu. Nie jest to wcale takie proste, musiałem ułożyć sobie plan i według tego planu opisuję kolejne punkty. Przebrnąłem już przez trzy pierwsze. Na początku miałem wątpliwości: czy będę umiał interesująco przekazać to co wiem na ten temat, czy wystarczy mi tych wiadomości na porządny(1000 -1500słów) artykuł, czy ktoś to zechce czytać(?). Początek pokazał mi, że posiadanych przeze mnie informacji wystarczy nawet na dłuższy artykuł. W trakcie pisania przypomina mi się, że powinienem jeszcze napisać o "tym", czy jeszcze o "tamtym", albo jeszcze o "czymś innym"; przypominają mi się szczególiki takie..., a artykuł rośnie i rośnie. Pierwszy raz coś takiego czynię, nie wiedziałem, że jestem do tego zdolny. Kiedyś przemknęła mi przez głowę taka myśl, żeby napisać książkę, i od razu -myśl druga: -nie potrafię(!), ale teraz coraz śmielej przypominam sobie przysłowie: "nie święci garnki lepią". Nie(!), nie popadam od razu w drugą skrajność i nie myślę sobie, że -"co tam dla mnie napisanie książki", ale -"dla chcącego -nie ma nic trudnego"! W każdym razie -artykuł "pisze się"!
Po ostatnich burzach i opadach przyroda rozbuchała się "straszliwie" W ciągu czterech dni widok z naszego kuchennego okna na ogródek zmienił się z "dalekiej przestrzeni" w "ścianę zieleni". Wczoraj w domu jedliśmy pierwszą rzodkiewkę z naszego ogródka -bardzo wszystkim smakowała! Oczywiście(!) -zielsko też rośnie, wczoraj spędziłem całe popołudnie na pieleniu buraczków. Truskawki mają już zawiązki owoców -za ok. 10 dni będziemy je smakować! Przyroda w tym roku zachowuje się błyskawicznie -na brzoskwiniach już są mszyce, będę musiał zastosować opryski. Nie napisałem jeszcze o najważniejszym: odwiedził nas mój bratanek: Piotrek z żoną Marzenką. W niedzielę to było; zrobiliśmy sobie grilla, pogadaliśmy, na koniec "skoczyliśmy"(męska część) do lasu po konwalie dla naszych kobiet. Wszyscy mieli frajdę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz